#Chorwacja 3: Najpiękniejsza kobieta jaką widziałem


To, że podróżując autostopem można spotkać wiele ciekawych osobowości, jest oczywiste. Właśnie ten czynnik sprawia, że jest to najciekawsza forma transportu. Niekiedy nie jest łatwo dostać się z miejsca A do miejsca B, ale fakt, że po drodze czeka nas tyle różnych przygód, przyćmiewa wszystkie minusy. Na tym blogu pisałem już o pojebanej podróży do Amsterdamu, ostatnio wspomniałem o świrach Serbach, a dziś nowa historia. Każda z opisywanych osób miała w sobie coś, co sprawiło moje wyprawy czymś wyjątkowym. Bo to właśnie osoby (i miejsca) sprawiają, że chce się jeszcze więcej. Tak o pofilozofowałem, to teraz o tytułowej Pani.

Maję poznałem na stacji benzynowej. Podeszła do mnie, bo zawracałem głowę jakiemuś starszemu facetowi Jak się okazało, trafiło na jej szefa, z którym wracała do domu. Do Rijeki. A tak się akurat składało, że był to pierwszy konkretny cel na naszej drodze. Dogadaliśmy się w końcu (Nikola nie kumał po angielsku, po polsku też szło średniawo), zapakowaliśmy do auta i ruszyliśmy. Podczas rozmowy Maja co chwila się uśmiechała, a robiła to w taki sposób, że... No po prostu czarujący uśmiech. I te oczy. Ajak zaczynała mówić, mogłaby nie przestawać. Najlepiej gdyby zostawała do śniadania a z rana odpowiadała dobro jutro. Rozmawialiśmy raczej o Chorwacji. Wszyscy razem, wesoło gawędziliśmy o języku, dziwnych zwyczajach oraz o pracy chorwatów. Ciekawa sprawa.

Jechaliśmy tak przez góry, akurat o zachodzie słońca. Był to jeden z ładniejszych widoków jakie kiedykolwiek miałem okazję przeżyć. Najlepsze jednak dopiero było przed nami. Wyobraź sobie - Jedziesz po moście - Pod tobą wielka przepaść - Po lewej na górze, zamek - Po prawej Adriatyk, do którego nurkuje wielkie, czerwone słońce. Cudowny widok. Rijeka jest naprawdę malowniczmym miejscem. Niestety jak dojechaliśmy na miejsce zaczęło się już ściemniać. A że byliśmy konkretnie wygłodzeni, jedyne o czym marzyliśmy to w końcu się najeść. Nie jakieś tam konserwy ze stacji. Zostaliśmy podwiezieni prosto pod PODOBNO najlepszą TANIĄ restaurację w mieście i musieliśmy się pożegnać. Nikola w swoją stronę, ja i Ania do knajpki po steka z rekina - genialny, Maja do domu. Kiedy już obróciła się do nas tyłem i sobie poszła, stwierdziłem, że bięgnę za nią. Dogonię, podpytam, zagadam, szkoda to tak zostawić przecież. Z wszystkimi bambetlami biegłem. Szybko zdążyłem zatęsknić.

Plecak skacze mi na plecach, namiot obija się o kolana a ja niestrudzenie pędzę. Przez ulicę, między samochodzami:
- Hej Maja. To znowu ja. No bo... pomyślałem, że... wiesz. Ja tutaj pierwszy raz. Nie wiem nic o mieście, Chorwacji, nie znam ludzi. Może miałabyś ochotę się spotkać, na przykład jutro i pokazała byś ciekawego coś?
- Ok. Zobaczę co da się zrobić. Dzisiaj nie bardzo, umówiłam się ze znajomymi, ale jutro na wieczór? Pisz mój numer.
- Dzięki :) Do zobaczenia jutro. Udanego wieczoru.

Pożegnaliśmy się, odszedłem zadowolony z powrotem do restauracji, a kawałek dalej zza pleców usłyszałem:

- Mikołaj! A miałbyś coś przeciwko, gdybym pojawiła się z chłopakiem?


Komentarze

  1. Jestem ciekawa czy są to historie oparte na faktach?
    Jak wiele w nich prawdy? :)
    Specyficzny rodzaj pisania - ale nie jest nie do przeczytania :D
    Dodaję do zakładki i będę wpadać zapewne :)

    Zapraszam Cię również do mnie:
    -> Blog: "Drobnostek świat" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog oparty na faktach :) Prawdy w tym jest tyle co udało mi się zapamiętać. Staram się pracować nad stylem, być może za jakiś czas będzie bardziej przystępne do czytania ;) Poczytam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty