Sarajewo #1: Miasto bezprawia


Dziś trochę więcej zdjęć i o tym jak to półprzypadkiem trafiłem z Anką do Sarajewa. Szczegółów tej histori nie zapomnę do końca życia. Jak to zwykle bywa, zacznę od początku.


Dość trudno było mi wyjechać z Dubrownika. Po części dlatego, że jest to miejsce, które we wszystkim mi odpowiada, a po części ponieważ trzeba było się wspinać sporo pod górę na wylotówkę. Generalnie, to narzekać i tak nie powinienem, bo po drodze nie raz doznawałem zachwytu na skutek zmieniania się cudownych krajobrazów. Kurwa jak ja lubię podróżować. Upał jednak  dawał się we znaki. 45° stopni dzień w dzień, a dzień trwa tu 16 godzin i tak bez przerwy. Świetnie, tego przecież chciałem. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać jeszcze do Kupari. W drodze powrotnej, czyli, że w drugą stronę jakby wyszło. To tak w ramach odwiedzania tego co "po drodze". 


Kupari też mnie zaskoczyło. Zatoka umarłych hoteli. W 1991 roku armia serbska i czarnogórska ostrzelały ten kompleks w trakcie marszu na Dubrownik. Wszystkie budynki, a właściwie to, co z nich zostało, są... w żaden sposób niezabezpieczone. Postapokaliptyczna wkrętka na łażenie po dachach hoteli!


Po wszystkim oczywiście kąpiel na plaży, bo przecież pogoda stale doskwiera dopierdala. Ekipa też dopisała. Daliśmy się z Anką namówić na to zajebistej polskiej parce (pozdrowienia!), którą poznaliśmy u Szamanów, więc było, jak to mówią, raźniej. Ale dość już o Chorwacji - pora na wydostanie się z niej.


Wróciliśmy do Dubrovnika, stamtąd ktoś nas wziął dalej na wylotówkę. Już na poważnie wracaliśmy do Polski. Nie chcieliśmy nawet wybrzeżem jechać, bo wiedzieliśmy, że wówczas to się przeciągnie na kolejny tydzień. Kierujemy się zatem na Neum a później na autostradę. Będziemy wracać przez Węgry, górą Chorwacji jakby. Pierwsza poważniejsza złapana okazja, znowu nie tam gdzie trzeba. Zabrali nas Luka i Vesna. Trochę gruchotem ale ważne, że miejsca wystarczyło. Oczywiście zacząłem zagadywać a to gdzie jadą, a to czy też podróżują i takie wiesz. Od czegoś trzeba zacząć. Nagle otrzymaliśmy propozycję, żeby pojechać z nimi do Sarajewa, być może nawet nocleg uda się nam zapewnić. Tyle, że musieliśmy się zdecydować w ciemno, ponieważ wszystko jest nie do końca pewne. Długo się nie zastanawialiśmy. Pewnie, czemu nie!


Uwielbiam jeździć samochodem, nawet jeżeli nie prowadzę. Fantazji temu wszystkiemu dodaje jeszcze fakt, że prowadzi nieznajomy, który jest całkiem spoko, a ja jestem w obcym kraju, gdzieś niewiadomo gdzie. Sceneria tylko podkręcała, bo wyglądając przez szybę auta, widać było kontury Bośniackich gór i niebo bezchmurne, usłane gwiazdami, że dech zapierało. Atmosfera niezastąpiona. Do czasu. Tuż przed Sarajewem wjechaliśmy na autostradę, na której to okazało się, że w sumie to jednak nie mamy noclegu a nasz kierowca i nowa znajoma nie zatrzymują się w stolicy, tylko w miasteczku kawałek za nią. Wysiadłem więc z Anką jak najbliżej Sarajewa. A była to pierwsza w nocy na autostradowych bramkach. Sześć pasów asfaltu wte i wewte, tylko ruchu brak. Stać i łapać nie bardzo możemy, ale co zrobić. Po 15 minutach straciliśmy nadzieję na jakikolwiek transport. Szybko się nie poddaliśmy (to oznaczałoby spanie tuż przy autostradzie albo marsz po autostradzie do centrum). Pierwszy zatrzymał się jakiś turystyczny luksusowy autobus. Zaoferował darmowy przejazd do Czarnogóry, co nawet zaczęliśmy rozważać, na szczęście kiedy już pojechał. Za chwilę zatrzymał się jakiś młody Herceg, nasza jedyna nadzieja w tym całym bezsensie. Podwiózł nas tylko do końca autostrady, tak że znajdowaliśmy się na przedmieściach. Czytaj - zadupiu.


Środek nocy, scena przy CPNie. To było jedyne co znajdowało się w pobliżu dwóch kilometrów a wyglądało bezpiecznie. Ja pierdolę, ile tam było dzikich psów to koniec. Jak to zwykle bywa, na tej stacji nie mogło też zabraknąć knajpki z hotdogami francuskimi. Ku naszemu zdziwieniu, przy stolikach siedziały dwa patrole Policji. W końcu jakieś pozytywy myślimy sobie, ale nic z tego. My po swojemu, oni po ichniejszemu - generalnie nie da rady. No to na migi i miesznką lengłidżową: Chcemy do centrum - Czy daleko? - Czy wy możecie nas zawieźć? - Jak to w takim razie inaczej zrobić? Na co władza odpowiadała: Nie da rady - My nie możemy - Po służbie, więc piliśmy - Drugi patrol patroluje - Na pieszo - Ale lepiej nie, bo niebezpiecznie - Nie da rady. Zajebiście. Wizja jedenastu kilometrów, po tym co do tej pory zdążyłem dowiedzieć się o Sarajewie, turbo mnie przeraziła. Ale co zrobić. Jedyne co mi wtedy pozytywnego chodziło po głowie, to ten kawałek: Gorillaz - Crooked Dub - idealnie wpasował się w sytuację. Teraz widzę to we wspomnieniach jako dość ryzykowną, nocną i cholernie męczącą tułaczkę z bambetlami, do centrum miasta, którego nieznamy. W drodze przyjemnie powiewało chłodem. Szliśmy wzdłuż kanału z górskim potokiem. Po naszej prawej stronie zdawało się widzieć góry. Miasto powoli nabierało kształtów. Mimo rosnącej przestrzeni, czuliśmy się coraz bardziej otoczeni. Echo miasta z wolna nabierało tempa. Zaczęły się pierwsze osiedla. Betonu przybywało, wraz z nim ulicznej sztuki w postaci tagów typu "Tośka to chuj". Pojawiły się pierwsze kebaby, ucichły psy, gdzieniegdzie zdawało się widzieć pierwszych ludzi. Doszliśmy do stacji takiej już w mieście - klimat niesamowity. Na parkingu stała czarna beemka z zaparowanymi szybami, przez których lufcik ulatywał dym. Bośniacka discotechniawka leciała z granatowego Forda. Przez drzwi od stacji wyszedł dres, mijając w nich palącego szluga sprzedawcę. Dostrzegłem w tym szansę na transport i nie zastanawiącjąc się długo, zapytałem czy da radę kawałek do centrum. Dawaj Polak, podwiozę. Faktycznie kawałek pomógł - zostały nam już tylko trzy kilometry.


Mimo trudu z jakim przyszło nam pokonać te kilometry, mimo narzekań i odrobiny niebezpieczeństwa, w końcu udało się dotrzeć do centrum. Nie potrafię opisać dokładniej tego jakie emocje nam towarzyszły albo tego jak wygląda Sarajewo o tej porze. To trzeba po prostu przeżyć. Nie koloryzuję też ani trochę z tym całym ryzykiem, skoro sami policjanci mówili, że nie bardzo a dwóch napotkanych typków dziwiło się, że się tak nie boimy. Niektóre dzielnice faktycznie sprawiały, że przyspieszaliśmy. Każdy kogo zapytaliśmy o drogę mówił: Cały czas prosto, nie ma co gdzieś indziej skręcać, bo jeszcze wpierdol dostaniecie albo was okradną. 



Do centrum trafiliśmy około 4 nad ranem. Padnięci na maksa, marzyliśmy tylko o tym, żeby się gdzieś wyspać. Padło więc na najbliższy i najtańszy możliwy hostel. Tylko jak go znaleźć, kiedy nie mamy pojęcia gdzie co jak, a telefony nam padły. Zwróciśmy się do lokalsów, którzy od razu polecili nam Hostel Srce Sarajeva. Wbijamy się przez podwórko starej kamienicy do niepozornie wyglądającego mieszkania, po czym za kolejnymi drzwiami, z recepcji wychodzi do nas Chriss. Zdziwiony w ogóle co my tu o tej porze robimy. Wyjaśniliśmy wszystko na szybko i bez zbędnych ceregieli rozlokowaliśmy się tam gdzie w ogóle było miejsce. Chriss nawet nie brał od nas pieniędzy, ponieważ mieliśmy zatrzymać się tylko na 4 godziny. Rano jednak, po tak ciepłym przyjęciu, zdecydowaliśmy, że zostajemy na dłużej. Czemu nie? Skoro od samego początku zapowiadało się grubo ;)


A dlaczego Sarajewo to według mnie miasto bezprawia? Miałem wrażenie, że cokolwiek by się tu stało, to nic mi nie pomoże - nawet policja. Poza tym, mudnurowi jakby nie chcieli w ogóle reagować. Przy jednych nawet perfidnie na czerwonym przez środek skrzyżowania przeszliśmy, a Ci nic. Sporo ludzi paliło też trawkę, słychać było krzyki co jakiś czas. W nocy miasto ma też niesamowity klimat. Niczym z filmu albo z gry gangsterskiej. Więcej o tym opowiem też w następnym poście.

Komentarze

  1. Gdzie jest wyjśćie na dach w tamtym opuszczonym hotelu? Bo ostatnio szukałem i nie mogłem znaleźć ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od wejścia do hotelu po prawej stronie w rogu jest delikatnie ukryte za gruzami. Nie są to jakieś schody ani nic podobnego - jest to po prostu dziura w suficie, przez którą trzeba wejść wspinając się np. po podstawionych drzwiach :)

      Usuń
  2. New York Casino App | Wynn Hotel & Casino - JS Hub
    Wynn and Encore Resorts have teamed 동두천 출장마사지 up with the World's 천안 출장안마 Largest Array of Casino Content - 전주 출장샵 the largest database of 고양 출장샵 Wynn Las Vegas Review. 공주 출장안마

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty