Wirus

         

W związku z pisaniem wcześniejszego tekstu o wielkim powrocie internetu, przypomniał mi się pewien upierdliwy ale w gruncie rzeczy zabawny robal. Komputerowy wirus dopadł mnie z własnej głupoty około 3 miesiące temu. Nazywał się: Hahaha!Z09xcf3gh%$ czy jakoś tak. W każdym razie dostałem wiadomość na facebooku od koleżanki z plikiem i kliknąłem. Rozpętało się piekło. Każdy mój znajomy dostał taką samą wiadomość z tymże właśnie plikiem.

Co to jest? Siema, to się nie chce otworzyć. Ty też to kliknąłeś? Co za tłumok. Trzeba było nie otwierać tego co nieznajome. Jaki gnojek! Przez Ciebie mam wirusa! 

I tak dalej. Trzysta wiadomości, śmiechy, drwiny, zapytania. A najlepsze jest to, że mi się spodobało. Nagle każdy przypomina sobie o Twoim istnieniu, bo przecież głupio tak tylko zezwać i już nic więcej nie napisać. Wyszły z tego całkiem ciekawe dialogi. Smutne, że bez okazji większość by nie napisała.




Po jakimś czasie do głowy wpadł mi misterny plan. Jak na zawołanie napisała ONA. O tak to jest to.

- Jagiel, co to?? Nie mogę tego otworzyć.
- Niespodziewanka
- A może w innym formacie mi wyślesz? Lubię niespodzianki.
- Wypakuj i otwórz w javie.
- Hmm a jak?
- Dobra. To jest wirus, nie otwieraj tego, bo sama go będziesz wszystkim wysyłać.
- Dobrze że nie umiem. Chyba że już otworzyłam.
- Jak wypakowałaś i kliknęłaś na ten plik i masz program Java na komputerze, to też się zaraziłaś.
- Kliknęłam z 500 razy ale się nie otworzyło. O nieeeeee.
- Hehehehe
- Ej kto napisał że to jest niespodziewanka?
- Ja
- Po co?
- Żebyś się nabrała, bo kogo jak kogo ale Ciebie to akurat z chęcią bym tym zaraził :P
- Dlaczego to zrobiłeś!?!



Wiem wiem. To niemoralne. Ale jak zabawne! Taki pozytywny troll. Na szczęście dla niej, nic się nie stało. O dziwo nie miała programu JAVA i wirus nie zadziałał. No co zrobić! Dla mnie więc samo doświadczenie zainfekowania tym śmieciem znacząco negatywnie nie wpłynęło. Jedynie zajęło sporo czasu. Nie uważam jednak tego za czas stracony. Porozmawiałem sobie z osobami, z którymi długo nic a nagle coś, uśmiałem się z co niektórych, dowiedziałem się, że nauka na własnych błędach może być ciekawa i wesoła.

W zupełności jednakże ten jeden raz wystarczy. Następnym razem insekt zginie w czeluściach Avastowej kwarantanny zanim rozsieje po kablach swoje parszywe nasienie.


Komentarze

Popularne posty