Życie jak z filmu




Kiedy je sobie wyobrażam, widzę to właśnie tak. Mój film byłby abstrakcyjny. Scenariusz niczym ze snów. Życie jak z filmu dla mnie oznacza beztroskę i absurd kina. Takiego niestety nie da rady przeżyć.

Da radę za to postarać się o takie możliwe do spełnienia. Realistyczne. Życie chociażby jak z Friends with benefits albo Dirty Dancing. This is forty albo Two night stand. American beauty? Frank? The Words? Wiele tego typu, wiecie dobrze jakie. Nawet z horroru niestety nie ma przeszkód, by przeżyć. Możliwe teoretycznie, prawda? Otóż tak.


#Zakochanie

Leżeli na podłodze pokrytej kordłą i poduszkami. Pod domkiem z prześcieradeł na wzór tych z dzieciństwa. Robiony jednak w pośpiechu i spontanicznie. Wnętrze oświetlały świąteczne białe lampki delikatnie podkreślając jej kobiece rysy. Trafili na siebie przypadkiem. Oboje zaznaczyli na "randkowej" stronie internetowej kategorię: W sam raz na raz. Wcześniej mocno się pokłócili, a znali się dopiero od kilku godzin.Tuż po jednorazowym, dobrym numerku. Teraz patrzyli sobie w oczy, często się śmiali, choć rozmawiali na poważne życiowe tematy. Niewinny flirt, romantyczny wieczór z dystansem, bo przecież po kłótni stwierdzili, że zaczną znajomość od nowa. Wszystko się zmieniło. Zaczynali się dogadywać, mimo wcześniejszej sytuacji i nienawiści. W tle cicho z gramofonu grała muzyka. Akurat trafiło na ICH ulubiony kawałek...

- Wiesz? Na studiach często paliłam. Ale któregoś lata, wpadłam na rodziców palących z bonga i oglądających włoskie porno
- O nieee
- co jest właściwie najlepszą kampanią antynarkotykową wszech czasów.
- To jest zajebiste! Trochę obrzydliwe ale... to dobre.
- Kiedy dorastałam rodzice wszystkich moich przyjaciół byli rozwiedzeni. Ale moi byli tacy... cholernie szczęśliwi. Byli po prostu tak obrzydliwie szczęśliwi. To całkiem wysoka poprzeczka. Myślę, że trochę mnie to skrzywiło. 

Po chwili milczenia i niewinnych uśmiechów

- Moi rodzice też są wciąż małżeństwem. 
- Tak? To dobrze.
- Kiedy byłem mały to chciałem, żeby się rozwiedli bo zazdrościłem wszystkim moim kolegom, którzy mieli podwójne święta.  

Kiedy to mówił, zmieniał winyla lekko się nad nią pochylając








Z zamkniętymi oczami kiwała przecząco głową wsłuchując się w pierwsze rockowe nuty

- Nie, proszę. Tylko nie to.
- Czemu nie? Uwielbiam ten kawałek.
- Powinieneś to wyłączyć.
- Nie lubisz tej piosenki?
- O nie, ja ją uwielbiam. Będzie mi się chciało tańczyć. 
- Tak, powinnaś.
- Nie.
- Tak.
- Zaufaj mi.
- Źle tańczysz, czy co? Jak gruba tancerka?
- Och nie... Nie, nie, nie. Jestem genialną tancerką, ale widzisz... 

Kucnęła, zbliżyła się do niego i patrząc głęboko w oczy, kołysała się w rytm muzyki mówiąc dalej:

- ... jeśli zobaczysz jak tańczę zaczniesz za mną łazić jak mały szczeniaczek, co będzie żenujące dla nas obojga. Musisz więc tu zostać. Dla własnego bezpieczeństwa, zaufaj mi. 

On oczywiście podglądał. A tańczyła faktycznie cudownie. Energiczne rockowe ruchy. Tak jak powinna tańczyć dziewczyna do tej piosenki. Słodko, kobieco, energicznie, naturalnie, dziko, spontanicznie, angażując całe ciało, mając na sobie tylko zwiewną delikatną sukienkę i bieliznę.

Spoglądał i co raz bardziej lubił tę dziewczynę. Im dłużej tańczyła, tym bardziej się zakochiwał



Oh, gee, what is it tonight?
At least just tell me what the hell is wrong,
Do you want to eat, do you want to sleep, do you want to drown?
Just settle down, settle down, settle down...
I'll give you candy, give you diamonds, give you pills,
Give you anything you want, hundred dollar bills,
I'll even let you watch the shows you want to see,
Just marry me, marry me, marry me... 


#Koszmar



Muzyka w tle wolno dyktuje tempo Twojego snu. Dźwięki niczym z mrocznej pozytywki układają się w mgłę osłaniając widok w już i tak ciemnym tunelu "Domu Strachów". Na ścianach krwią wypisano: I'm sick... Ty dobrze wiesz, że coś tu nie gra tak jak powinno. To już nie jest rozrywka, to jest przesadzone. Ludzie giną. Szalone miasteczko rozrywki, w którym przyjdzie Ci umrzeć powoli, w takt przygniatającej nuty śpiewanej niskim basem przez klauna. Błysk światła - na ułamek sekundy pojawia się porcelanowa twarz mordercy. Nie masz gdzie uciec a czujesz, że musisz bo zostały Ci ostatnie sekundy życia.

Stopklatka

Widzisz jak Twoje ciało leży zmasakrowane młotem przez szalonego klauna oprawcę. On z uśmiechem patrzy prosto na Ciebie, choć Ty leżysz przecież obok... martwy.

Budzisz się zlany potem

"(I dream of)
(I dream dream of)

This kool-aid morning
It makes me horny
A fist full of tears
And I'll scream when my ship has come in

Your ship has come in
Your ship has come in"




#Przyjacielski_sex 

Od dłuższego czasu leżą na łóżku okryci jedną kordłą. Ledwo dotykają się udami. Dziwna sprawa, bo przecież to przyjaźń. Męczy ich tylko jedna myśl. Od samego początku dzisiejszego spotkania.

- Czy nam wypada?
- O jak dobrze, że zadałaś to pytanie!

Chwila ciszy. Czekało się przecież na pytanie, więc o odpowiedzi nie zdążyło się pomyśleć. W ogóle w tym spontaniczności, ale przecież życie to nie film. Czyżby?

- No... myślę, że tak.
- Że wypada?
- No tak.
- Ale mam na Ciebie ochotę...

To był dobry seks. Niezobowiązujący, byle odreagować. Tak dla przyjemności, bez rozczarowań, czyste pożądanie, po przyjacielsku. Ekscentrycznie.

- Ustalmy pewne reguły, dobra?
- Poważnie? Brzmi jak z jakiejś dobrej komedii romantycznej.
- A czemu by niby nie uczynić naszego życia nieco bardziej jak z bajki?
- Takiej dla dorosłych? Jestem jak najbardziej za w takim razie.
- Sam sex? Nic poza tym?
- Dokładnie. Tak jakby to była tylko gra.
- Gra bez zobowiązań.
- Przyrzekasz, że oczekujesz ode mnie tylko seksu?
- A Ty przyrzekasz, że nie oczekujesz niczego więcej ode mnie?
- Tak.
- Tak.
- Tylko sex.
- Cokolwiek by się stało, zostajemy przyjaciółmi.
- Świetnie. W takim razie nie gasimy światła.
- Dobra, skoro jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie muszę wstydzić się swojego ciała.
- Daj spokój, jesteś piękna. Nie masz czego się wstydzić.
- Widzisz?! To jest za bardzo emocjonalne. Musisz z tym przestać!
- Masz kościstą dupę.
- Dużo lepiej! Zaczynajmy. Mam wrażliwe sutki, uważaj na nie.
- Mam łaskotki na brzuchu.
- Mam słabość do frajerów. Lubię jak mi ktoś powie coś sprośnego co jakiś czas.
- Ja też! Nie cierpię stóp, zostaję w skarpetkach.
- To dobrze, bo nie cierpię męskich stóp. Swoich też.
- Idealnie.
- Uważasz, że to dobry pomysł?
- No pewnie! Ale bez żadnego zakochiwania się.
- Jak tylko zaczniemy coś do siebie czuć - kończymy z tym.
- Bez emocji, bez uczuć.
- Bez uczuć. Emocje mają być i to zajebiste, rozumiesz?
- Aż za dobrze.
- Podpowiadamy sobie w trakcie zabawy co nam tylko przyjdzie na myśl.
- W celach edukacyjnych?
- No pewnie. Ale i nie tylko. Jak już idę na takie coś, to ma być idealnie.
- Uwielbiam kiedy czasami kobieta dominuje.
- Ja też, ale bez przesady. Czasami masz mnie przyprzeć brutalnie do ściany i zerżnąć jak wojskowy na przepustce.
- Nie będę miał z tym żadnego problemu. 
- Jeszcze raz?
- Do dzieła.


***

Wiele sytuacji może przypominać nam te z kina. Generalnie, życie często jest jak z filmu. Trzeba się o to postarać. Poważnie. I nie dać się, by było jak z koszmaru. To w sumie sporo, ale w tym przypadku "chcieć to móc". Sami kreujemy swoją rzeczywistość, czemu by więc czasem nie zaszaleć? Nie wolno bać się ryzyka. Tak na prawdę to właśnie Ci najodważniejsi najwięcej zyskują. Co z tego, że przegrają kilka razy? W końcu im wyjdzie. Ci co w ogóle nie spróbują, ani nie przegrają ani nie wygrają. Co więc jest lepsze? Sprawa oczywista. Zawsze jest tak, że uczymy się na błędach. Pierwsza opcja wygrywa bez oporów. Bądźmy aktorami. Bądźmy jak Tommy Lee Jones w ściganym! To prawda, że media kreują naszą teraźniejszość na wyidealizowaną. Pornosy, komedie romantyczne, teledyski i reklamy - wszystko to szkodzi, ogłupia i sprawia, że gonimy królika którego nie da rady złapać. Przyjemnie się go goni, ale KURWA! Trzeba go w końcu dopaść. Świat wyidealizowany prawie niczemu nie służy. Sprawia jednak, że ludzie zaczynają marzyć nieco więcej. Ryzykują, bo może się uda? Może odegramy scenę miłości czy seksu jak w teatrze? Tak doskonale i zmysłowo. Nie mam na myśli tu tylko i wyłącznie romansów i przygód na jeden raz. Chcesz być bogaty jak Christian Grey? To zapierdalaj i nie przerywaj! Chcesz mieć rockowy zespół i mnóstwo otaczających Cie groupies? Zacznij w końcu grać i komponować! Praca nad sobą, brak zahamowań w pewnym sensie zagwarantują Ci zarówno porażkę jak i sukces. Ale uwierz, lepsze to niż nic. Możliwe jest życie jak z filmu. I co dziwne, często Ci się to zdarza. Zacznij to tylko dostrzegać. Cieszyć się z małych rzeczy. Doceniać rzeczywistość taką jaka jest, że płata nam przeróżne figle - i to jest właśnie piękne. No ale koniec. Co prawda to prawda, fakt faktem i inne trele morele. Gońmy, ale nie do upadłego. Gońmy, żeby w trakcie coś z tego wynieść. Gońmy tak, żeby to coś się nam podporządkowało, a nie żebyśmy to my byli podporządkowani. To MY piszemy własne scenariusze! Ważne, żeby nie bać się porażki. Ważne, żeby nie bać się braku poklasku.

Ważne, żeby zacząć bawić się życiem.



Komentarze

Popularne posty