Świadomy sen




Nie przypuszczałem, że to w ogóle możliwe a jednak. Dzisiaj zaliczyłem swój pierwszy świadomy sen w życiu. Jak to kurwa?! Się tak pewnie zastanawiasz. A no normalnie. Też w to nie wierzyłem a tu taka niespodziewanka.

Wstałem z rana na zajęcia co by sobie nieco po programować ale niestety nie zdążyłem. Jak zwykle ociągałem się najbardziej jak się da. Głównie po to, by móc zgonić na autobus, że mi uciekł. Zupełnie niechcący i przypadkiem udało mi się wyrobić na czas. Na szczęście okazało się, że autobus zaginął gdzieś w eterze. Zniknął tak po prostu. Stałem więc niczym kołek w sypiącym śniegu przez 10 minut, aż się zdenerwowałem. Chciałem dobrze - jak zwykle nie wyszło.

Świetnie w sumie!

Wróciłem, ogarnąłem bloga, poczytałem innych, spoglądałem na głupoty. W końcu przypomniało mi się co kumpel wspominał o świadomym śnieniu. Myślę sobie - co za pierdoły. Niemożliwe, byłoby zbyt piękne, ta już to widzę. A że namawiał chłopak długo, zaryzykowałem. Wystarczy w sumie spojrzeć na techniki i spróbować. Pełno tego w internetach.

Zasuwam roletki, robię sobie noc. Puszczam monotonną ale żywą muzykę na sen. Kładę się i rozmyślam. Stosuję te głupie techniki. Najpierw leżę "na piona" i napinam wszystkie mięśnie po kolei, począwszy od stóp skończywszy na głowie. Dziwna sprawa. Trzy razy wystarczyły żebym uznał to za totalny bezsens, więc zaniechałem dalszych prób. Zacząłem wmawiać sobie zatem, że za chwilę będę miał świadomy sen. Gadałem tak do siebie dopóki nie zacząłem przysypiać. Powtarzałem w kółko frazę za chwilę będę miał świadomy sen. Wtedy ostatnimi siłami świadomości zacząłem wyobrażać sobie windę jadącą ze mną do góry. Liczyłem piętra. Tak mi kazali w poradach. Zaczęły się haluny. Nawet przysnąłem. Wtedy zadzwonił telefon. Podobno to bardzo dobrze, tak przerwać i znowu ułożyć się do snu. Zasnąłem w 3 minuty a wtedy...

Nagle czuję jakbym zapadał się w poduszkę. Coś wciska mnie w łóżko. Budzę się zdziwiony sytuacją w swoim pokoju, bo wlazła do niego jakaś zajebista dziewczyna. W samym ręczniku. Co najdziwniejsze - uznałem to za całkiem normalne. Że się dobiera, że dotyka, że całuje. Świetna sprawa. Ale jak to kurwa?! Nie znam jej a wszystko wygląda tak rzeczywiście. Muszę spojrzeć na zegarek, która godzina. Jakoś dziwnie wskazówki przeskakują. To nie może być prawdą. Właśnie! Przecież to sen. Serio? Jak nie jak tak! W takim razie ściągaj ręcznik mała...

Po wszystkim zachciało mi się wychillować. Wyszedłem na miasto, od tak. Teleport do centrum. Trafiłem jakimś cudem na napad na bank. Jakiś klaun zwinął forsę i uciekał. Na szczudłach. Dobry jest - myślę sobie. Trzeba by go zajebać. Giwera w łapie, jeden strzał, dziękujemy panu, do widzenia. Trzeba się stąd zmywać. Jeszcze nigdy nie latałem, ciekawe jakie to uczucie. Łooooo!!! Znalazłem się na dachu poznańskiego zamku, przerażony tym, że mogę przecież spaść. Długo zajęło mi oswojenie z nową umiejętnością. Polatałem jeszcze chwilę beztrosko ganiając ptaki. Coś pięknego, uwierzcie. Czuje się wtedy wszystko jakby było na prawdę. Uczestniczy całym sobą, przeżywając emocje jak na żywo. A może by tak wzlecieć najwyżej jak się da i zacząć spadać? 100 metrów - jak tu wysoko. 300 metrów - przecież ja mam lęk wysokości! 600 metrów - przecież to tylko sen. 1 kilometr - ale zimno. 2 kilometry - wystarczy tego, spadam. 10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego. Tak równie pięknego. Beztroski lot z adrenaliną. Została mi już tylko mała odległość do tafli wody. Jakimś cudem znalazłem się nad jeziorem. 5 metrów i STOP! Centymetry dzielą mnie od lustra zbiornika. Ufff. Heheheee śmiech szczęścia i lecimy dalej. Czyżby pode mną jechał zajebisty nowy McLaren P1? Należałoby go zajebać. A co? Przecież i tak mi nikt nic nie zrobi. Akcja niczym z GTA. Ej kolego, wypierdalaj. Wsiadłem, rozpędziłem się, jeździłem jak szalony przez dobre 30 minut. Przynajmniej tak mi się wydawało. Drift na każdym zakręcie, ucieczka przed policją. Nie mieli szans. Nikomu oczywiście się nic nie stało. Zresztą, nawet gdyby to co? Koniec zabawy. Ciekawe czy dam radę przejść po tym ogrodzeniu z siatki? Jak po linie, profesjonalista na drucianym płocie. Krawędź chwiała się jak cholera - bez problemu sobie z nią poradziłem. Mistrzostwo. Teraz z powrotem. Niestety obraz zaczął się rozmazywać. Stopniowo zanikał jakbym... jakbym się budził?

Szczęśliwy jak nigdy otworzyłem oczy. Co się właśnie stało? Czy to już po wszystkim? Uszczypnąłem się, spojrzałem na zegarek. Tym razem wszystko jest tak jak powinno. Zajebiste! Ja chcę jeszcze raz! Niestety czas wstać na kolejne zajęcia. Mózgu - do zobaczenia dzisiaj w nocy ;)

Polecam każdemu spróbować. Faktycznie działa. Nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się tak od razu. Podobno jest to efekt początkującego nie dowierzającego. Da radę, serio serio. Sam w to do tej pory nie wierzyłem a bawiłem się dziś prawie jak nigdy. Oby udało się jeszcze raz. Zdrowe, bezpieczne i uzależnia natychmiast :D

Powodzenia!

PS: Jestem na kognitywistyce, należałoby się tym zainteresować porządnie. Jeżeli wyczytam coś ciekawego porządnego i naukowego, na pewno się tym z Wami podzielę. Ciekawa sprawa!


Komentarze

Popularne posty