Wrzucam Cie do któregoś z worków, co Ty na to?




Świat podzielił się na tych, którzy coś w życiu osiągną oraz na tych, którzy tego nie zrobią z różnych powodów. Śmiało można w tym przypadku segregować i każdego wrzucać do czterech osobnych worków. Społeczeństwo bowiem odwróciło podstawowe wartości do góry nogami i jest to bez wątpienia często niesłuszny obrót o 180 stopni. Znajdujemy się w jednym z posortowanych pojemników, czasami bez tej świadomości a wcale nietrudno zmienić opcję na lepszą.

Do czego powinniśmy dążyć, o co zabiegać, starać się? 

Worek 1: Osiągnąć kolejny nowy cel

W nim znajdują się Ci, którzy w życiu zdobywają co raz to nowsze pozycje w swojej liście życzeń. Nie byłoby w tym oczywiście nic złego (tak, jest to worek wg. mnie nieco negatywny), gdyby nie fakt, że tu dąży się do zdobywania. Ślepego odhaczania kolejnych punktów. Najczęściej realizowane pseudomarzenia to kariera i materializm. Kombinowanie jak coś zrobić, żeby mieć jeszcze więcej. Najlepiej więcej niż inni. Tutaj ludzie skupiają się na fakcie posiadania. Nie celebruje się samej "gonitwy za króliczkiem". Nowy samochód, dopiero co wybudowany wielki dom, awans w pracy, wyższy stopień naukowy - nic w tym złego, z tymże nie kiedy chodzi tylko o to, że po prostu MAM. Inni mają widzieć, zazdrościć i mówić dookoła, że ktoś coś zyskał. Puste pragnienia niczym więcej nie uświęcone. Dają one radość, owszem. Niestety chwilową, bo po czasie szuka się nowego skarbu do podbicia. Swego rodzaju uzależnienie od chęci ciągłego bogacenia się. Jak dla mnie to też nieco syndrom lekarza. Świetny szczytny cel, kiedy ratujemy życie innym. Szkoda, że zapominamy przy tym o swoim istnieniu. O rodzinie. Pomagamy innym, zatracamy siebie, nie potrafimy pomóc przy tym prywatnej wegetacji. Mocne słowo? Ale jakże trafne. Świadoma czynna wegetacja. Byle COŚ zrealizować. Worek numer jeden będzie szczęśliwy. Radośniejszy byłby jednak, gdyby dążenie do celu było pasją - nie chorobliwą pogonią, której i tak się nie dostrzega. Gdyby zauważać to co dobre po drodze. Cieszyć się z tego co już się ma, nie zważając na innych. Realizując plany ze zgodą na ewentualną porażkę. Marząc o małych rzeczach, indywidualnych dla danej osoby, byłoby znakomicie. Worek numer jeden produkuje jednostki bardzo podobne do siebie (tak jak worek numer trzy). Bolączka naszych czasów wykreowana głownie przez media, modę i ogólnie charakter XXI wieku. Ciągłe parcie po więcej, taki bieg bez mety. Znam kilka podobnych opisowi osób. Są one niepraktycznie, nieżyciowe. Mają doktorat i brak jakichkolwiek zainteresowań. W ich przypadku to faktycznie tylko papier. Mają wielkie domy a mieszkają w hotelach. Mają rodziny a ze sobą nie rozmawiają. Nie potrzebują tego? Nie prawda. Pragną, ale jeszcze tego nie wiedzą. Świadomie wybierają krótkodystansowe sukcesy. Ewentualnie z natury takim już się jest. Bardziej zwracam uwagę na samoświadomość trwania TUTAJ. Bez zatrzymywania się po drodze i wpatrywania się w to co już mamy. Bez radości samego dążenia. Pierwszy wór wypełniony już po brzegi a niestety rekrutuje dalej. 

Jak się miejsce nie podoba to zmień postępowanie, postaraj się.

Worek 2: Radosna gonitwa za marzeniami

Liczy się tu i teraz, żyje się chwilą. Tacy ludzie są faktycznie szczęśliwsi. Sam fakt dotarcia do punktu docelowego nie jest aż tak ważny. Lekko schodzi na drugi plan. Zauważane jest to niekiedy po czasie ale jednak ostatecznie jest. Nie liczy się samo posiadanie a raczej korzystanie z danych dóbr. Nie potrzeba przy tym nawet cieszenia się tylko momentami. Można coś sobie zaplanować, zyskać i patrzeć na zdobycz doceniając każdą sekundę, nie oczekując więcej. Życie nabiera nowego sensu. Znacznie ciekawszego. Oczekuje się niespodziewanek, doświadczeń wynikających z przypadkowych wyborów. Ryzykuje się by było lepiej. Marzy się o jednocześnie wielkich małych rzeczach. To meta biegnie za nami, a nie my pędzimy do mety. Smutek dotyka z bardziej ludzkich odczuć czy emocji. Problemy materialne szybciej się zapomina, nie przywiązuje się do nich takiej wagi. Na tych mniejszych kłopotach nikt się nie skupia, bo myśli się to nic nie znaczy, o niczym nie świadczy. Co z tego, że on ma doktorat, skoro to właśnie ja robię to co lubię a zarabiam niewiele mniej? Zdarza się, że nie starając się o wyczyny zbyt wygórowane, dochodzi się dalej. Bo jest się bardziej naturalnym. Nie mam prawa jazdy? Trudno... jest rower. A na zewnątrz taka piękna pogoda! Gorzej jak spadnie deszcz. Takich ludzi za to (mam takie wrażenie) otacza więcej znajomych, więc znajdzie się wtedy ktoś, kto z uśmiechem podwiezie. Konkurencja tu nie istnieje. Brak przejmowania się tym co inni mają a ja nie, nikogo tu nie dotyka. Tu się czuje w pełni sens życia. Drugi wór nie jest pewnie nawet wypełniony do połowy. Dlatego na świecie jest tak szaro. Dlatego ulega się presji społeczeństwa. Dlatego to trendy zmieniają innych, a nie inni zmieniają trendy. Smutne. Chcesz widzieć życie jak przez różowe okulary? Zapraszam tutaj! ;) 


Przesłuchajcie koniecznie w związku z tym podpunktem kawałek z linka. Łona świetnie to przedstawił. Po mistrzowsku, ja nie mogę się z nim równać. 

Worek 3: Każdy i nikt, wszystko i nic

Niezdecydowany, gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim. Chce się coś osiągnąć ale nic się z tym nie robi. Ciągłe narzekanie przy biernym funkcjonowaniu. Najczęściej wypowiadane hasło tutaj brzmi: miej wyjebane a będzie ci dane. Co za bezsens. W taki sposób nic się nie zyska. Oczywiście biorąc to dosłownie - zdarzają się tacy, poważnie. Tak naprawdę w worku numer trzy są "mieszańce". Zlepek wszystkich i nikogo. Będąc niezdecydowanym można polegać na innych albo na szczęściu. Nie chciałbym być uzależniony w całości od czyiś decyzji. Być marionetką losu. Dryfować tak jak nam zawieje podmuch przeznaczenia. Mało komfortowa sytuacja, niestety najłatwiejsza. Tutaj wygrywa się mniej. Zakładając sobie jakiś cel, często się do niego nie dociera przez słomiany zapał. Przez brak motywacji i samozaparcia. Przez zgodę na bezpłciowość. 

Worek 4: Wygrywanie życia

Można cieszyć się z samego procesu brnięcia do zamierzonego wcześniej celu. Można cieszyć się z osiągnięcia go i nie pragnięcia więcej. Można też tu bezustannie wymyślać coś nowego, robić to, zdobywać i mieć dalej bardzo dobrze. Łączyć doskonale worek pierwszy i drugi. Ludzi tutaj jest najmniej, ale to oni wygrywają życie. I najczęściej pochodzą właśnie z grupy drugiej będąc nieco bardziej ambitnymi, utalentowanymi. Bo tu można przeskoczyć a nie po prostu być od samego początku. 

***

Faktycznie negatywnie przedstawiłem opcję pierwszą. Chciałbym to trochę umniejszyć. Zarówno pierwszy jak i drugi wór jest dobry. Pozostaje wybrać ten lepszy dla nas. Trzeci jest tym złym, co widać przy jego opisie. Różne posiadamy typy osobowości. Są tacy ludzie co czują się lepiej będąc samotnikami, osiągający więcej i więcej, cieszący się raczej z przebytej drogi - nie z finiszu itp. Nie dajmy się jednak zwariować przez narzucany nam tryb. Przez wszechobecny wyścig szczurów naszych czasów. Nie ulegajmy bylejakości, tandecie i kiczu. Zupełnie przecież nie o to chodzi... Wyróbmy swój własny indywidualny dla jednostki styl.

Każdy z nas powinien uświadomić sobie czym jest to coś co nas kreuje. W którym więc worku się znajdujesz teraz? Który chciałoby się uzupełnić o nową osobę?


Komentarze

  1. Bardzo ciekawie to ująłeś. Chociaż pewnie kwestia jest bardziej dynamiczna niż się z pozoru wydaje. Myślę też, że niepotrzebnie umniejszałeś pod koniec wagę zła, jakim jest ślepe dążenie do sukcesu. Wg Karen Horney to się nazywa "neurotyczna potrzeba prestiżu i sukcesu" i jest skutkiem nieumiejętności radzenia sobie z lękiem tzw. wtórnym. To trzeba tępić, nie umniejszać. Mam też dosyć sporo znajomych z 3. worka. Litość bierze. Chcesz pomóc, ale wiesz, że oni mają w dupie twoją pomoc. Chcą wegetować. Ale tak ogólnie to super przesłanie: cieszyć się z samego faktu zdobywania celu. Ale brakuje trochę przykładów, żeby to unaocznić, np. chciałabym mieć szczęśliwą rodzinę. Zamiast rozpaczać, że jestem samotna mogę się cieszyć z tego, że obracam się w różnych środowiskach i poznaję nowych ludzi :) Że wyrabiam sobie gust dot. mężczyzn oraz że kształtuję swój charakter, który się przyda w "bardziej dorosłym" życiu. Szalom! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Umniejszyłem, bo mimo tego, że to złe co robią - innym w ogóle z reguły nie przeszkadzają. Ludziom z takim lękiem powinno się pomagać, nie tępić. Poza tym nie idą po trupach do celu. Na tych przydałby się osobny wór numer 5, zbiór chamów i cwaniaków. Ludziom z takim lękiem powinno się pomagać, nie tępić.

    Jeśli chodzi o przykłady to domysły pozostawiam czytelnikom. Kiedy zacznie się samemu rozmyślać, więcej się wywnioskuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. PS: Bardzo dziękuję za szczerą, konstruktywną i bardzo mnie cieszącą odpowiedź! Powinienem podziękować już na samym początku... Więcej takich!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty