Pobór na księdza - prima aprilis





Post powstał dzięki ostatniemu stwierdzeniu ministrów spraw wewnętrznych i obrony narodowej o obowiązkowej kwalifikacji wojskowej. Było głośno, narobiło się wokół tego szumu, niektórzy nadal trzęsą portami, inni zacieszają gębę - tak naprawdę nie wiadomo do końca jak to odbierać. Całość ma niby na celu sprawdzenie, którzy Polacy są zdolni do noszenia broni na wypadek wojny, choć media piszą, że nie ma to nic wspólnego z niepokojami nad wschodnią granicą. Ciekawe prawda? Nie wiadomo do końca jak to odbierać. Ja na szczęście jestem bezpieczny, więc post nie o tym dzisiaj. Skupię się raczej na głupim pomyśle po części moim i głównie kumpla, który stwierdził, że to będzie śmieszny żart z okazji pierwszego kwietnia. Inspiracją był też codzienny research internetowych newsów. 

Wyobrażacie sobie, gdyby polski rząd we współpracy z kościołem katolickim zorganizowali obowiązkowy pobór na księdza? Ja sobie wyobrażam i wypada to całkiem zabawnie.

Na podstawie art. 69 ust. 3 Ustawy z dnia 01.04.2015 r. o powszechnym obowiązku głoszenia słowa Bożego dla Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2003 r. nr 667, poz. 2412 z późn. zm.) i  § 3 ust. 7 rozporządzenia Ministra spraw wewnętrznych i  Prymasa kościoła katolickiego w Polsce z dnia 24 grudnia 2014 r. w sprawie przygotowania i przeprowadzenia poboru (Dz. U. z 2003 r. nr 667, poz. 1)  wzywam Pana do osobistego zgłoszenia się do kwalifikacji  na księdza w dniu 13.05.2015 r. (piątek) o godzinie 12:00 w parafii do której Pan(i) należy. 

Takie coś dostałem w liście z rana od kuriera w prima aprilis. Znajomy sobie poszalał z fantazją ;) Pierwsza myśl? To naprawdę dobry żart. Przez chwilę nawet, przez mały ułamek sekundy się przeraziłem. A później to co poniżej.

Gdyby to było możliwe, gdyby okazało się prawdą, kiedy dostalibyście taki list panowie, pierwsze co WAM przychodzi do głowy to? Kula w łeb? Pogodzenie się z losem? Gdyby ta służba była obowiązkowa, przyszło by Wam spędzić życie jako ksiądz z losowego wyboru. Najlepiej to i tak by wyglądało, kiedy zebrałaby się taka dajmy na to kolęda i chodziliby po domach wyciągając przymusowo na święcenia. Ty Kowalski idziesz z nami! My sprawimy, że odechce Ci się panienek i narkotyków. Będziesz kaznodzieją, nawrócisz się, jeszcze nam podziękujesz! 

Dopiero by się porobiło. Z przymusu rezygnować z dobroci tego świata... Z przymusu pozbawiać niewinnych chłopców poniekąd męskości. Trzeba by było nauczyć się chodzić w kieckach, słuchać biadolenia ludzi i jeszcze im radzić. Musielibyśmy powstrzymywać pędzący niezależnie od nas wzrok za piękną dupeczką studentek... Odpadłoby wiele przyjemności Panowie. 

Zaczęły się święta. Zamiast czytać tego bezsensownego posta, stałbyś teraz w świątyni i święcił koszyki pełne kiełbas, których nie można by nawet tknąć. Jutro obudziłby Cie budzik o 4 nad ranem, bo przecież powinieneś ogarnąć się na rezurekcje. I jeszcze kazanie... co ja im powiem?

Najgorsze jednak przed Tobą. Nauka opowiadania o czymś w teorii tak, żeby brzmiało to autentycznie nawet w praktyce wcale nie jest łatwa. A musiałbyś opanować to do perfekcji. Nie miałbyś okazji dotknąć czule kobiety a młodszym musiałbyś tłumaczyć, dlaczego to jest złe przed ślubem. Chociaż ciśnienie w gaciach sam miałbyś ogromne. Na lekcjach religii tłumaczyłbyś dlaczego w tańcu trzeba zachować odpowiednią przestrzeń, miejsce dla Jezuska. 

Nie, nie jest to hejt. Stwierdzam po prostu fakty. Szanuję pracę księży, doceniam - bo faktycznie mogą wiele innych nauczyć dobrego. Uważam tylko, że można to zrobić lepiej, sensowniej i ciekawiej bez wkręcania nikomu banialuków. 

W celach chrystianizacyjnych, przypadkiem i pechowo trafia obowiązkowa służba Bogu i Polsce. Za mało u nas darmozjadów i pseudoksięży. Na szczęście to tylko mój głupi wymysł. Zabawa groteską. Śmieszy mnie fakt, że teoretycznie mogłoby tak być. Przy ruletce śmialibyśmy się jeszcze jako gangsterzy z tego, że jutro któryś z nas zostanie uświęcony i skończy się samowolka. Że się idzie do seminarium bo ktoś tak za nas zadecydował. Że wskazując tylko palcem stwierdzili, że Ty akurat się nadajesz. Czy byłoby wtedy zabawniej bo chciałoby się żyć jeszcze szybciej?

Oczywiście są i tego zalety ale... komu się chce teraz o tym czytać? ;)

A Wy drogie Panie? Jest jeszcze przecież służba zakonnicy. Byłoby podobnie. 

Do tych, których obowiązkowa służba wojskowa dopadnie - nie ma co się martwić. Może być gorzej.



PS: Obrazki, Inspiracja i dalsze wyobrażenia sytuacji pochodzą z komiksu Kaznodzieja - bardzo dobry, polecam. Zupełnie inny klimat ale o tym jednak kiedyś. Osobny post na ten temat na pewno powstanie!

Komentarze

Popularne posty