Za smak rzeczy, które dopiero nadejdą




Żyjemy w czasach gdzie jest wszystko, a nie na wszystko możemy sobie pozwolić. Zupełnie inaczej niż kiedyś, kiedy było NIC a każdy miał szansę na dosłownie wszystko. Ale czy teraz ta szansa zniknęła? Czy została zatracona przez nasze pokolenie, a może przez po prostu rozwój i wykorzystanie już każdej możliwości?

Niekoniecznie.

Gapimy się w telefony a w większości ich używania wcale przez nie nie rozmawiamy.
Nawet jeśli już to robimy, to przez ciągły pęd wymieniamy się tylko historiami. My już rzadko kiedy słuchamy i komentujemy.

To drugie ewentualnie czynimy w internecie. Niestety zazwyczaj to mało konstruktywny hejt. Nic nie wnoszące bzdury. Zresztą tak jak i dobre 80% internetu w ogóle. Śmieci, chłam, chaos. Najgorsze jest jednak to, że potrafimy spędzić połowę dnia marnując go. Przed monitorami przenoszącymi w wirtualną rzeczywistość.

Znaczna część ludzi porzuciła czytanie książek na rzecz oglądania filmów. Widać to po tym jak zachowuje się społeczeństwo - zwykle bez wyobraźni.

Pod nosem mamy dobra tego świata a zachowujemy się jakby urządzenia były przeznaczone do czegoś zupełnie innego. Zamiast korzystać w pełni kreatywnie i na swoją korzyść, zatracamy się przy pierdołach, które nic nie wnoszą.

Można by wymieniać takich przykładów w nieskończoność, bo zawsze znajdzie się jakiś haczyk. Odnośnie wszystkiego. Ale po co? Pesymiści wymrą najprędzej.

Wczoraj skończyłem 21 lat. Dwadzieścia jeden! Dopiero. Zdaję sobie sprawę z tego, że osiągnąłem już wiele jak na ten wiek ale to zdecydowanie za mało. Tak naprawdę to był zaledwie niewielki krok w to co ma jeszcze nadejść. Dlatego przedwczorajszej nocy ogarnięty wspomnieniami o 23:59 wzniosłem toast za smak rzeczy, które już były a dwie minuty później, snując plany na przyszłość wypiłem za smak rzeczy, które dopiero nadejdą. Bo wiem, że ledwie się zaczyna.

A jak to bywa z urodzinami, czas na małe zmiany, postanowienia. Nie zrezygnuję ze swojego stylu życia. Polubiłem go, dalej będę sobą teraźniejszym. Nie przestanę szaleć, korzystać z rozrywek, studenckiego życia i tego co zwyczajnie lubię, póki mam czas. Zostanę taki sam, ale z pewną świadomością. Z małą zmianą myślenia. Z żarówką palącą się gdzieś z tyłu głowy oświetlającą mi hasło tego roku życia: Codziennie pracuj na każde kolejne jutro.

W tym wieku osiąga się najwięcej. Koniec zapoznawania ze światem i braniem. Trzeba coś dać od siebie tak jak i wielu wielkich przede mną. Właśnie w tym wieku, mając zaledwie 21 lat ludzie zaczęli się wybijać ponad stan. Ponad poziom całej reszty. Jednych dostrzeżono mniej, innych doceniono aż zanadto. Są sławy i celebryci, są ludzie wielcy i więksi.

Steve Jobs założył Apple moim wieku. To był początek jego ogromnej kariery. Zmieniał świat. To samo zrobił Bill Gates z Microsoftem również mając przeżyte tylko 21 lat. Nie są oni moimi guru. Nie chcę takiej przyszłości. Mierzę podobnie wysoko ale wybijając się na czymś innym. Jeżeli będziemy patrzeć zbyt wąsko, jeśli zbyt blisko i bez ambicji, planów - za wiele nie osiągniemy. Trzeba postawić na ryzyko. Trzeba patrzeć szerzej, poza horyzonty, granice.

Będąc tak młodym karierę zaczynało mnóstwo dzisiejszych wzorów do naśladowania. Obiekty westchnień młodych w dniu dzisiejszym. Między innymi Kurt Cobain, Slash, Deryck Whibley, Edward Norton (nieco później), Helena Bonham Carter, Tony Tave i wiele wiele innych sław czy ideałów. Wcześniej nawet udało się chociażby Nyjah Huston albo Ryanowi Schecklerowi. Osiągnęli coś również Maciej Tucholski i Hania Sywula a ja właśnie w taką karierę mierzę. Oni mieli ambicje, odwagę i rozmach.

Ja też będę miał. Bo kiedy jak nie teraz? Kto jak nie ja, kto jak nie Ty?

Należy uświadomić sobie, że nadszedł czas by pracować na swoją przyszłość. Niby robimy to stale, jednak teraz mi chodzi o jeszcze więcej. O robienie czegoś w tym kierunku mimowolnie, z chęcią. Skoro inni mogli, to mi też się uda. Każdy może tak pomyśleć. Dorobić się kariery choćby i na youtubie. Zawsze coś. Tym bardziej, że mało komu wbrew pozorom to się udaje i wcale to nie takie łatwe. W ogóle zrobić COŚ, żeby inni zazdrościli, zachwycali się - jest kłopotliwe. Ale do zrobienia!

Postanowiłem wziąć się za siebie. Wziąć sprawy w SWOJE ręce, tak porządnie już, według powiedzenia: Umiesz liczyć, to licz na siebie. Zamierzam być panem własnego losu, nie dać się przeciwnościom, samemu ustanawiać swoją przyszłość, kochać i być kochanym, uprawiać dobry seks, przeżywać ciekawe historie i przygody, szaleć, zarabiać dobry pieniądz, mierzyć wysoko, ryzykować, nie mieć łatwo by więcej się nauczyć, być ustawionym na przyszłość, być zadowolonym z życia. I tak dalej...

Zaczynam nad tym pracować od teraz! Świat czeka z otwartymi drzwiami, wystarczy tylko odnaleźć te właściwe i pewnie wkroczyć do nowego jutra.


Komentarze

Popularne posty