Dlaczego zupę łyżką? Kortowiada!


Najsampierw odsłuch: Ucieczka z tropiku

Pisane w towarzystwie równie popapranego Sebastiana Tomaszewskiego.
Na szczęście post, którego początek wraz z tytułem widać nad oficjalnym logiem Kortowiady, zakończył się zanim rozpoczął na dobre. Pisany w stanie nieważkości mógłby wyjść niepoczytalnie. Olsztyńskie juwenalia od początku dały się we znaki bardzo pozytywnie.

Działy się niesamowite koncerty, rywalizacje i parady, a wszystko to wśród szalonego tłumu studentów. Zacznijmy po kolei, żeby się w tym nie pogubić.

U*M! A ija ija o a ija ija o!

Podobno parada najlepsiejsza... niestety nie udało się na nią dotrzeć, spoglądając na zdjęcia bardzo tego żałuję. Chciałbym spotkać człowiekotelewizora albo wszystkie te ładnie ubrane staropolskie słowianki.

Line up 

Konkretny. Juwenalia zacząłem od piwa i koncertu Goorala. Mimo zwichniętej kostki, skakałem z tłumem najwyżej jak się da. Energia płynąca z muzyki nikomu nie pozwalała bezczynnie stać. Nawet najbardziej oporni machali głowami. To się właśnie nazywa "z pierdolnięciem". Po tym myślałem, że już lepiej być nie może. Jak bardzo się myliłem. Niestety zabrakło dla mnie osobistej karczmareczki.

Po drodze na teren kampusu minęło mnie mnóstwo lekko mówiąc - rozentuzjazmowanych studentów. Jestem pewien, że byli tak bardzo rozentuzjazmowani, że nie powtórzyliby tego słowa. Atmosfera niesamowita. Każdy każdemu przyjacielem. Prawie, bo co jakiś czas trafił się jakiś kibol. Dobrze, że żaden z nich nie pytał skąd przyjechałem. W każdym razie, ludzi było w pip. A co najciekawsze, bez problemów można było tam spotkać znajomych choć teren ogromny. Zupełnie przypadkiem. Jaki ten świat mały, co? Kiedy już dotarłem pod scenę, pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy: no i gdzie jest ta słynna zajebista górka kortowska? Każdy tak gadał, że wszystko z niej widać, że nigdzie indziej tak nie ma, że przekonam się jak to tworzy klimat i jakość koncertów, a tu co? Lekko pochylony teren i na dodatek mały... Ledwo pagórek. Patelnia wręcz. Co się okazało? Bezczelnie mnie oszukano. Koncerty na górze odbywały się dopiero następnego dnia. A kiedy tylko tam się wspiąłem, faktycznie byłem w szoku. Toż widok i odsłuch przenajlepszy! Nawet Mrozu mi się przez to spodobał. Uwierzyłem przez moment, że świecę jak miliony monet.

Maryla Rodowicz, mimo 70 lat, nie rozpadła się w trakcie koncertu a pozamiatała raczej pod scenę wszystkich, którzy w nią nie wierzyli. Dała takie show, grając same hity, że nie jedna gwiazda większego formatu dzisiejszych czasów mogłaby jej zazdrościć. Wcisnąłem się tam nawet w pogo. Pogo na jarmarkach, dziwna sprawa. Kolejny koncert  - O.S.T.R. Zdrowie mu ostatnio nie dopisywało. Otarł się o śmierć a i tak wystąpił dla Olsztyna z wielką mocą. Trafiło akurat na jego urodziny. Usłyszałem wtedy najgłośniejsze 100 lat jakie chyba kiedykolwiek zaśpiewano na czyjąś cześć. Ach ten freestyle... Nikt inny tak nie potrafi. W kilkunastu wersach wymyślanych na totalnej spontanie, doskonale podsumował dzisiejszą sytuację w kraju. Pozazdrościć talentu. Mówiłaś mi i Tabasko - rozwaliły system. Błagam o powtórkę. Pierwszy raz na koncercie rapowym, na pewno nie ostatni. Machałem rąsią jakbym był stały bywalcem, oby tak się stało.

W sobotę mimo ciężkiej nocy i porannego kaca, koniecznie trzeba było iść na Farben Lehre a żeby wysłuchać co Ci powiedzą o wyborach. Nie udało mi się za bardzo wsłuchać w to co wyśpiewywali akurat, bo poniósł mnie tłum i energia. Pewno gadali coś o rozpierdoleniu systemu jak to punki mają w zwyczaju. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć a już na scenie pojawiła się Łydka Grubasa. Najlepszy koncert Kortowiady. Z humorem i co już było wręcz niemożliwe - z jeszcze większą mocą. Toż mało co a odpadła mi głowa wraz z kończynami. Namachałem się, naskakałem jak na Woodstocku. Kortowiada i Woodstock. Czujecie to porównanie? No nie da rady, a jednak jakoś dorównuje.

Znacie ich pewnie z tego kawałka, a mają wiele innych jeszcze lepszych. If you know what I mean.

W dalszym ciągu na scenę wychodzi Jelonek. Czai się dostojnie jak to ma w zwyczaju, aż tu nagle jak z zaskoczenia pierdyknie mocnym gitarowym brzmieniem. Drugi raz to słyszałem, tak samo dobrze teraz to wspominam. A dodam, coby powyższego porównania było zadość, że za pierwszym razem na Jelonka trafiłem na Woodstocku właśnie. Tam tylko było więcej ludzi, nic poza tym. Oj odleciałem podczas tego koncertu. Tak dobrze było zagrane. Ściana porządnego metalu sprawiała, że drżało całe ciało. To te decybele, siła dźwięku.

Długo wyczekiwany występ gospodarzy jak się spodziewano, dał największego czadu. Grupa Enej nie zawiodła studentów.

O Olsztynie każdy słyszy
O Olsztynie każdy gada
Wszyscy wiedzą co się dzieje
Kortowiada Kortowiada! :D

Wiem, że nic nie musicie, ale chociażby dla samego tego koncertu warto zmusić się do przyjechania na te Juwenalia w przyszłym roku. Nic więcej dodać, nic ująć.

W między czasie grał jeszcze Bednarek ale... to nie moje klimaty. A przynajmniej nie jego reggae. Chociaż wspomnienia dobre, bo wtedy kręciło się sporo zagubionych uhahanych dusz, przytulajnych takich zwłaszcza kiedy zagrał Ciszę.

Cała reszta

Niestety przez zeszłoroczne zawirowania dopiero teraz zaliczyłem swoje pierwsze juwenalia w życiu. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że ta impreza to nie tylko koncerty ale i cała masa innych pozytywnych aspektów. Co chwila coś się działo, wbrew pozorom nie tak jak na zwykłych festiwalach. Nie zabrakło uczelnianych potyczek, konferencji naukowych (choć większość wolała sobie wziąć urlop od nauki, co jest oczywistością), konkurencji sportowych czy chociażby zajęć upiększających akademiki albo wspólnego przyrządzania największej jajecznicy na świecie. Zadbano również o specjalną rozrywkę dla niepełnosprawnych w postaci meczu koszykówki na wózkach. I to też między innymi skłoniło mnie do pewnego przemyślenia.

Do tej pory, traktowałem studia tylko jako chęć do nauki z wyboru. Zauważałem wydarzenia kulturalne, brałem w nich udział, ba nawet je organizowałem ale gdzieś mi umknął w tym wszystkim charakter samego studenta. Studentów jako pewnej społeczności. Okazuje się, że samo studiowanie nie czyni Cie studentem. Dopiero na kortowiadzie zacząłem to dostrzegać. Że mimo potyczek międzywydziałowych, mimo różnych poglądów i nawet zupełnie odmiennych osiągnięć, to właśnie MY faktycznie tworzymy polską inteligencję i przyszłość. Nie jakieś tam liceum czy gimnazjum. Nie jesteśmy już nastolatkami a w większości nawet też nie jesteśmy dorosłymi. Jesteśmy pełnoletni i w tym w sumie tkwi nasza siła. Mamy energię do działania i tworzenia czegoś tak wspaniałego jak Juwenalia, które łączą w chwili beztroski, dają odpoczynek by w następne dni pokazać, że potrafimy studiować, coś z tego wyciągać i budować lepszą przyszłość z energią i umysłem, który mają tylko młodzi. To taka już głębsza rozkmina nad sensem bycia studentem, ale autentycznie dało radę ją zaobserwować.

Dlatego tak bardzo nie mogę się doczekać Juwenaliów u siebie, w Poznaniu. Żeby wybadać co można i jak jest tutaj. Otworzą się oczy na nowo? Będę patrzył i w końcu zobaczę? Ciekawa sprawa.

***
Co jeszcze zapamiętam z wyjazdu?

Na pewno słooodki Jezu. Tak właśnie reagują studenci UWueMu, kiedy ktoś puści soczystego bąka. Poważnie. Bo po co się z tym kryć? Po co trzymać bąka w dupie, niech se lata po chałupie. Pamiętaj! A jak usłyszysz kiedyś ten zwrot, wiedz że coś się dzieje.

Zapamiętam też Gang Albanii i Piiizda nad głową, pi pi pizda nad głową. Z każdego samochodu, z każdego okna, na każdej domówce. Gówno ogarnęło świat ale... dobre gówno. Wkręca się, się niesie jak to mówią. Sam nawet krzyczałem. Poza Kortowiadą to właśnie Klub Go Go robił największą furorę. Dlatego koniecznie wklejam. Dla ciekawych i cierpliwych.

https://www.youtube.com/watch?v=d9PTWolqpCo

Koniec tej krótkiej relacji. Było nadpobudliwie a teraz powrót do rzeczywistości, która nadpobudliwa robi się coraz bardziej ;)

PS: Olsztyn świetne miasto. Pozdrowienia z Poznania!

fot. Maryia Yankovskaya

A to ja i moja morda.

Komentarze

Popularne posty