Wielki mały lęk wysokości



Czujesz to czasami? Ten nagły wzrost adrenaliny, strach przed tym co się właśnie dzieje. Nie wiadomo jaki przypływ emocji, na pewno nieneutralny. Po prostu stwierdzasz, że raczej negatywny ale gdyby... to przełamać? Zmienia się w tak pozytywne doznania. Choć zmierzyć się tak samemu ze sobą jest cholernie trudno, bo strach potrafi czasem aż sparaliżować. Wygrać z tym, to dopiero ogromny sukces. Jestem pewien, że to znasz. To ten dobrze znany Ci lęk, klaustrofobia, lęk wysokości, lęk przed stale obserwującą kaczką... dopisz lub wybierz sobie.

W moim przypadku chociażby spojrzenie z dużej wysokości w dół oznacza, że za chwilę mogę zejść na zawał. Tak, mam lęk wysokości. Ale taki wielki mały - inny, wyjątkowy.

Siedzę sobie teraz na dachu swojego studenckiego mieszkania. Jakieś trzecie piętro. Wejście po samej drabinie tu na dach, zajęło mi dobre 10 minut. Dziesięć cennych minut straciłem na wejście po czterech stopniach! Oj bałem się, bardzo. Ale wiesz dlaczego się zmusiłem? Cudownie jest tu siedzieć w słoneczny dzień. Zwłaszcza wierzgając nogami w dół siedząc na krańcu dachu. Jest pięknie ale na swój sposób. Tak pięknie, że aż strach, bo serce pompuje z taką prędkością... Skrajne doznania są cudowne. Niczym wybuchowa mieszanka lęku, euforii, adrenaliny, piękna i jeszcze raz lęku. Na tym polega jego wyjątkowość.

Panicznie bałem się skoczyć na bungee. Kiedy wjeżdżałem na górę 120 metrowego dźwigu, nogi same mi miękły, zbierało mi się na omdlenie, byłem sparaliżowany. Ale gdzieś w środku kryło się przeświadczenie, że za chwilę zrobię coś co uwielbiam i co marzyłem. Skoczę i w 10 sekund przeżyję tak nagły przypływ pozytywnej adrenaliny, szczęścia i euforii, że się opłaca. Przeżyć katorgę by później móc przeżyć ekstremalny epinefrynowy orgazm. To samo miałem w parku linowym, kiedy musiałem 50 metrów nad ziemią, wisząc w powietrzu przedostać się po drabinie trzymając się za nią tylko rękoma. Kilka metrów męczarni za cały dzień satysfakcji. Tak samo mam z każdą ważną decyzją i podjęciem działania.

Właśnie dlatego dobrze jest zaryzykować. Dać ten jeden ciężki ale jakże ważny krok w przód. Przełamać strach i odnieść sukces. Nie bać się brać co swoje, łapać marzenia, bo da radę.

Wiele można tym zdziałać. Jest tak, ponieważ to nie tylko umiejętność przełamywania lęku i skoku, a raczej życiowa wola walki, upartość w dążeniu do celu, niezłomność, umiejętność przełamywania życiowych problemów, ukazująca jakim człowiekiem skrycie jesteś. Myślę, że to jakoś bardziej przekłada się na charakter niż tylko jako uwielbienie do sportów ekstremalnych przenajróżniejszego  rodzaju. Ludzie na to patrzą. Choćby podczas pracy, wyboru na partnera, dobierania przyjaciół i tak dalej. To też podejmowanie decyzji wbrew sobie. Bo tracąc jedno zyskasz drugie potężne. Kwestia dobrego wyboru ostatecznego. Ja osobiście bardzo tę cechę cenię.

Dlatego nie powinniśmy bać się ryzyka. Mieć, jak to się mówi, jaja. Co raz bardziej tego brak w świecie. Przemyślcie to podchodząc do kobiety/mężczyzny, podchodząc do skoku ze spadochronem czy nawet głosując na prezydenta.


Komentarze

Popularne posty