Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem

Prawie dziecięcy ślimok. Illustration by Telmo Pieper


Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem rodzice nie za bardzo dogadali się jak mam mieć na imię. Dziwna sprawa, bo teraz przez ten mały błąd mam jakby dwa pierwsze imiona. Patryk Mikołaj albo - jak kto woli - Mikołaj Patryk. Tuż po porodzie mama nazwała mnie Mikołajem, natomiast przy wypełnianiu dokumentów do chrztu, ojciec stwierdził, że lepiej będzie jak nazwie mnie Patryk. Takim oto sposobem, nawet dzisiaj jak idę do szpitala muszę przedstawiać się jako Mikołaj, a na dowodzie mam Patryk. Już od początku były ze mną same problemy. Dzisiaj przysparzam ich nawet więcej. Podobnie jak małe dzieci, które urodziły się w XXI wieku. Chcą mieć więcej, szybciej "dorastają", mniej w nich kultury, na okrągło otoczone są przez technologię i media co generuje kłopoty nie tylko innym ale i im samym. Przynajmniej na przyszłość.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem na kałuże mówiłem kakuna a na radio - pam pam. Każdy dzieciak ma swoje powiedzonka na cokolwiek. Powinno się z tego wyrastać. Niby, bo ja do tej pory na krawcową mówię szyjaczka a nie-e stało się poniekąd własnym znakiem rozpoznawalnym. Dzisiaj dzieciaki mylą iPada z iPodem. Co ciekawe, tylko pojęciami bo doskonale wiedzą co jest do czego.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem zadawałem mnóstwo pytań co zostało mi do tej pory. Na szczęście to akurat plus, choć bywałem uciążliwy. Denerwujące jest przecież, jak taki bachorek bezustannie pyta a po co? a dlaczego? a jak? I tak od pytania: Dlaczego niebo jest niebieskie a nie czerwone? Dochodzi się do odpowiedzi: Ponieważ fazy księżyca nie mają żadnego wpływu na nurt rzeki. Pamiętam jedno ze swoich pytań tego typu: Czy jeżeli postawiłoby się wielki dźwig na księżycu, to uniósł by on naszą ziemię? Dzisiaj pyta się jak działa dana gra, a żre się piasek i kartony.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem nadpobudliwość dopadała mnie co chwila. Razem z bratem zresztą. Bawiliśmy się w statek albo w rodzinę, co było dziwne bo on był w tej zabawie moim bratem a ja jego. Wyobraźnia była wybujała jak widać. Siostra mimo, że młodsza nadal nadawała się do odgrywania roli siostry. Tak nam między innymi płynęły wolne chwile. Nie było nudy bo zawsze coś się zmajstrowało. Na przykład domek na drzewie tuż obok bloku. Do jego zrobienia potrzebowaliśmy noża, który powycina przeszkadzające gałęzie. Wzięliśmy ten największy, zwany potocznie maczetą i łaziliśmy z nim tak po placu zabaw. Dopóki nie zwinęła nas policja... A szlaban się stety lub niestety dostawało na (jeszcze wielki) komputer. Co znowu przekładało się na więcej wygłupów i niebezpiecznych akcji z kumplami z podwórka. Dzisiaj zamiast strzelać do siebie z pukawek bawiąc się w wojnę, biegnie się z płaczem po tatę, żeby ukarał zuchwalca, który nam zaszkodził i nakrzyczał na jego rodziców.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem zacząłem grać na gitarze, chodzić na zbiórki ZHP, jeździć na deskorolce, czytać setki stron książek - nie zdając sobie sprawy, jak to dobrze odbije się na przyszłość. Zawaliłem tym trochę naukę, ale wiesz co? Radzę sobie przez to chyba dużo lepiej niż większość w moim wieku. Dlatego ważne jest, by będąc dzieckiem nie ograniczać go zbytnio i inwestować w talenty. A dzisiaj dzieciaki chodzą do klas o profilu e-sport. Brak ograniczeń i jakiś to talent ale czy aby na pewno to dobry pomysł?

*

 Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem wielkim osiągnięciem było przespać się z dziewczyną. Więc dążyłem do tego z całych sił, by później móc pochwalić się kumplom.

- Stary, serio? Spałeś z nią?
- No pewnie! Momentami nawet się do mnie przytulała.
- A chrapała?
- Nie. Cichutka jak żadna inna.
- Łaaał... to pozazdrościć.
- A robiliście coś jeszcze?
- Nie no co ty, zwariowałeś? Chłopak z dziewczyną? Fuuujj.

Kończyło się więc tylko na spaniu, bo tyle wystarczyło do szczęścia. Początki nowych, dobrych zabaw ;) Dzisiaj już w wieku 15 lat można spotkać dzieciatych.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem dowiedziałem się co to znaczy być pedałem. Było to w trzeciej klasie podstawówki, kiedy znajomy nie chciał mnie złapać za rękę bo stwierdził, że to nie przystoi takiemu godnemu mężczyźnie jak on. Do dziś śmieję się z miny nauczycielki, kiedy musiała odpowiadać nam co to na prawdę znaczy być homoseksualistą. Dzisiaj dzieciaki wychowują się z dwoma ojcami bądź z dwiema matkami.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem słuchałem też sporo muzyki. Przenajróżniejszej. Zaczęło się od Eiffel 65, One-T, Gigi D'Agostino i co najważniejsze ZWP. Przekształciło się w Wilki, Edytę Bartosiewicz, Dżem, Lady Punk, Sztywny Pal Azji, Sumptuastic, Mezo i inne polskie, stare, dobre kapele. Dalej Jackson, The Doors, Depeche Mode, Madness, NIRVANA, System of a Down, Slipknot, Linkinpark. Mógłbym wymieniać tego całe mnóstwo całymi zespołami, nie tylko pojedynczymi kawałkami. Teraz słucham dosłownie wszystkiego. Każdego rodzaju po trochu na okrągło. Gust jako taki się wyrobił. Dzisiaj dzieciaki to totalne bezguścia, pokolenia jednej piosenki, słuchające Gangu Albanii oraz PSY.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem grało się w zebrane z chipsów tazosy, zbierało się naklejki z dragon balla, a kiedy ta ulubiona bajka się zaczynała - na całym osiedlu było pusto. Jadłem gumy turbo, piłem tanią oranżadę "na miejscu". Kombinowałem jak przeżyć za jedyną złotówkę dziennie. Dzisiaj pozostało po tym wszystkim tylko wspomnienie, bo rynek zalewa paskudne ścierwo i jest tego tak dużo, że dzieciaki już prawie nie wrzeszczą w sklepach co chcą, bo same nie wiedzą na co się zdecydować. Albo jedzą piasek lub karton, bo kiedyś nie zadały odpowiedniego pytania a dorośli są obojętni na życie nie swojego dzieciaka.

*

Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem znajomych poznawało się na podwórku, w szkole i na wspólnych wyjazdach. Rozmawiało twarzą w twarz, spędzało się czas kreatywnie. Swoich najlepszych przyjaciół poznałem właśnie w ten sposób. Na zbiórkach harcerskich czy na przerwach między lekcjami. Dzisiaj jest podobnie, z tymże te poważniejsze rozmowy odbywają się przez internet. Tak jest zdecydowanie łatwiej. Ma się czas na zastanowienie, można kłamać dużo łatwiej, da radę odegrać swoją rolę a niekoniecznie siebie.

*
Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem uczyło się życia w zupełnie inny sposób. Mam wrażenie, że nieco praktyczniejszy ze względu na czasy i doświadczenia z nimi związanymi. Byliśmy bardziej samodzielni, bo więcej zrzucano na naszą odpowiedzialność. Do i ze szkoły trzeba było dotrzeć samemu. Odgrzać czy ugotować obiad także. Zaopiekować się młodszą siostrą, znaleźć sobie zajęcia na nudy, po prostu przetrwać. Dzisiaj nad dzieckiem czuwa opiekunka, do szkoły są wożone, obiady podstawiane są pod nos, a jak ktoś sobie nie radzi z matmą - płaci się gruby hajs za korki.

*
Kiedyś, kiedy byłem dzieckiem rzadko kiedy widywałem rówieśnice wymalowane tymi wszystkimi upiększaczami-tapetami. Jakoś od 16 roku życia dopiero zaczynały się te zabawy. Dawniej jeszcze później to rozkwitało. Tak samo jeśli chodzi o modę. Bywało różnie, ale żeby młodzieniaszek ledwo wyrastający za spódnicę matki miał już tatuaże albo kolczyki? Dzisiaj czternastonastolatkę można pomylić osiemnastką. A chłopcy malują sobie brody.
   
*

Wiele przykładów jeszcze na pewno by się znalazło. Jestem przekonany, że i Tobie coś innego przychodzi do głowy. Ale wiesz co? Te wszystkie moje ostatnie zdania, o tym jak jest dzisiaj - to gówno prawda, są wymyślone. Wcale aż tak nie jest. Po prostu trochę się zmieniło, a my stale dorastając to akurat najbardziej dostrzegamy. Wcale nie ma pustych podwórek, bo nikt nie chce bawić się już w ganianego. Wcale nie jest tak, że bachorki nie wrzeszczą, nie pytają, nie radzą sobie same i tak dalej. Choć świat faktycznie pędzi za szybko, na ich niekorzyść.

Przechodziłem wczoraj przez poznańskie osiedle i o mało nie dostałem z pistoletu na kulki, bo jakiś odważniejszy się wychylił i całkiem sprawnie wycelował. Nawet się z tego uśmiałem. Oni się jeszcze bawią!

Dzieciństwo jest cudownie beztroskie. Najpiękniejszy okres w życiu, który faktycznie ulega zmianie wraz z czasem, ale wyobraźnia u najmłodszych wciąż zostaje taka sama i nadal potrafi zaskakiwać. Takimi niespodziewankami, że NAM w ich wieku nigdy by to nie przyszło do głowy. Tak jest z pokolenia na pokolenie i tak jest dzisiaj. Cały czas w młodszych można dostrzec nadzieję. Trudniej niż u starszych ale jednak.

Nie przesadzajmy więc ze zbytnim krytykowaniem, zwłaszcza w dzisiejszym dniu. Lepiej jest nagrodzić, za to że odnajdują się w 2015 roku, często lepiej niż dorośli - bo na to właśnie zasługują.

Jakim NAM tak w ogóle się pytam?! Toż ja przynajmniej stale jestem dzieckiem i zaliczam się właśnie do NICH. Tylko troszkę większym. Bo dorosłym przestaje się być dopiero w chwili kiedy przestajemy się również bawić.

Oj, wróciłbym sobie w czasoprzestrzeni... Dlatego wszystkim dzieciom a także tym, którzy nadal się tak czują, z okazji dzisiejszego dnia życzę, by jak najlepiej wykorzystać ten czas.

A najlepiej na głupoty, wybryki i knucie ;)

PS: Koniecznie tego odsłuchaj

Komentarze

  1. Haha, Jagiel, z tego co wiem to urodziłeś się w XX wieku, a nie XXI xD W XXI to co najwyżej dorastałeś i wychowywałeś się :p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty