Za co pokochałem Amsterdam



Na początek myśl filozoficzna

Czy "pokochać" to aby nie za dużo? W dzisiejszych czasach używamy wielu mocnych słów, często na błahostki. Twierdzimy, że największą tragedią jest brak sklepu nocnego w pobliżu, choć na bliskim wschodzie giną ludzie. Uważamy, że komunikacja miejska spóźniając się 5 minut jest "najgorsza", choć to przecież ogromne udogodnienie, które kilkanaście lat temu działało jeszcze mniej sprawnie. Narzekamy na internet, że "zamula" a nikt nie docenia faktu, który pozwala wysłać nam wiadomość na drugi koniec świata w zaledwie kilka sekund. Mówimy na czyjegoś faila, że był przepiękny a nie dostrzegamy dziejącego się tuż obok prawdziwego piękna, kiedy to bezdomny dziękuje swojemu zbawcy za podarunek dwóch bułek. Mówimy "kocham" do rzeczy materialnych. Szastamy słowami nie do końca zważając na ich znaczenie.

Teraz przecież wszystko jest "przenajlepsze". A kiedy urodzi Ci się syn powiesz, że to najpiękniejsza sytuacja na świecie, choć kilka dni temu najpiękniejszy na świecie był gówniany filmik z youtube'a. Wiesz, że tym samym nieświadomie porównujemy piękne narodziny syna do pięknego gównianego filmiku?

Brak nam dzisiaj odpowiedniej kategoryzacji. I sam w to niestety czasem wpadam. Takie czasy? Nie. Tacy ludzie.

Wnoszę o zmianę! :)

Mimo wszystko w tytule pozwoliłem sobie na zakochanie w Amsterdamie. I wiesz co? To wybór świadomy, bo faktycznie tak się stało. Ja wieeem, wiem. Co to znaczy zakochać się, tak? Po prostu, kochać można wiele na swój indywidualny sposób. Tu z rozwagą pokochałem miasto. A za co? 


Przeczytasz niżej.



Kultura

 
Amsterdam oczarował mnie swoim stylem. Mam tu na myśli przede wszystkim ludzi, architekturę i sztukę. Mówiąc ogólnie o Holendrach powiem, że to bardzo przyjazny kraj. Nie spotkałem się tam z jakimkolwiek hejtem, smutkiem czy wrogością. Każdy pomagał z uśmiechem. Wszyscy do których zagadałem byli otwarci i potrafili dobrze rozmawiać po angielsku. Generalnie - społeczeństwo pozytywnie na luzie nastawione do życia. Jeśli chodzi o stolicę, wszyscy wręcz aż emanują towarzyskością. Sami podchodzą żeby zagadać. Czy się stoi z plecakiem wyglądając jak turysta, czy bez. To nie ma znaczenia, bo tam po prostu każdy jest każdemu kumplem. Podchodząc do kogokolwiek w parku ma się pewność, że spędzi się ten czas tak dobrze jak ze znajomymi. Większość osób to studenci a przynajmniej mniej więcej ludzie w tym wieku. Tam z resztą, starsi czują się jak młodzi a przecież to nie wiek świadczy o człowieku, prawda? :)

Do stylu wliczyłem też architekturę i sztukę. O tym pisałem nieco w poprzednim poście. Zasługuje to jednak na rozwinięcie. Mnóstwo w Amsterdamie jest budynków przyciągających nasz wzrok. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wszystkie. Tak jakby całość jest dokładnie przemyślana i ze sobą spasowana. Stare zabytki mieszają się z nieco młodszymi kamienicami a wszystko to otacza mnóstwo zieleni i wody, po której pływają łódki, barki i jachty. Czy to nie piękne? Co kawałek znaleźć można ciekawe muzea i skupiska wszelkiego rodzaju sztuki. Od street artu po cudowne rzeźby. I na zewnątrz i w środku jakiegoś magicznego budynku.




Uliczni artyści

Spotkałem aż pięciu profesjonalnych artystów. Miałem wrażenie, jakby to byli aktorzy albo muzycy z prawdziwego zdarzenia a nie samouki starający się jakoś dorobić. Nie zrozum mnie źle, taką sztukę również doceniam, często jest na bardzo wysokim poziomie. W Amsterdamie jednak to było jakby... zaplanowane? Tak świetnie wykonane jakby miasto wynajmowało profesjonalistów, by na ulicach występowali tylko najlepsi znani artyści.

Na dworcu spotkałem muzyka grającego na fortepianie! Na dzielnicy czerwonych latarni gitarzystę z takim głosem, że mógłby nagrywać jedne z najlepszych płyt dzisiejszych czasów. Na placu głównym występował stand-uper przyciągający i rozśmieszający dosłownie tłumy. W parku na wiolonczeli utalentowany chłopak grał klasykę niczym w operze... Tak doceniam coś takiego, że aż pokusiłem się o osobną kategorię :)




Porządek

Czystość jaka panuje w stolicy Holandii jest niewiarygodna. Żadnego śmiecia na ulicy, chodniki i jezdnie wręcz się błyszczą, a jak poświeci słońce to woda w niektórych miejscach jest wręcz krystaliczna. W parkach bez problemu można położyć się w każdym miejscu nie zważając na psie gówna. Tam każdy sprząta po sobie i po swoim pupilu. W Polsce tego brakuje. U nas są gołębie, w holenderskich parkach spotkać można czaple...



Rowery, jezdnie i przepisy drogowe

Myśląc o mieście rowerów zanim tu przybyłem, nie spodziewałem się ogromu znaczenia tego słowa. Poważnie, zaskoczyłem się ilością jednośladów w Amsterdamie. Parkingi większe niż dla samochodów w Polsce, piętrowe tylko i wyłącznie na rowery. A na jezdni i tak poustawiane gdziekolwiek bo miejsca dalej brakuje. Ścieżki rowerowe to nie ścieżki tylko wręcz jezdnie, niejednokrotnie większe niż dla samochodów. Ciekawe jest także to, że skutery również mogą poruszać się w tym samym miejscu co rowery. Wszędzie dosłownie one są!

Mało tego - przepisy ruchu drogowego nie obowiązują albo raczej nie są przestrzegane. Coś jak na włoskich rondach, tylko wszędzie. Każdy sobie jeździ jak chce. Dlatego właśnie poprzednio pisałem, że Amsterdam to miasto gdzie światło lekko czerwone to zielone a mocno czerwone to czerwone. Nie kłamiąc i nie koloryzując ani trochę, kilka razy prawie zostałem potrącony. Na dodatek nie z własnej winy. 

Spodobało mi się to. Trochę jak naturalna selekcja - odpadną albo Ci mniej uważni albo Ci bardziej zjarani ;) Nie ma osób patrzących na okrągło w smartfony, bo już dawno wyginęły. 

PS: Kobiety na rowerach wyglądają pięknie.



Jedzenie i sklepy

O cholera. Jedno z najlepszych, poważnie. Jakość przyprawiająca o łzy szczęścia z przyjemności jedzenia. No nie wiem, ale tak jakoś tam smakuje lepiej. Zwykła buda z hot-dogami serwuje takie pyszne fast foody.

Przyznam się, że nie żałowałem sobie w trakcie tej podróży jeśli chodzi o posiłki. Zjadłem najlepszy makaron po wietnamsku w życiu, najlepszego hot-doga i kebaba w życiu, najlepszą czekoladę w życiu, najlepsze sery w życiu, jeden z najlepszych lunchy i coś tam jeszcze. Względnie po taniości tyle żarcia i pyszności. 


A sklepy jakie! Niespotykane u nas w Polsce. Byłem zachwycony pomysłami na biznes oraz jakością wykonania produktów oraz sposobami ich sprzedania. Nie potrafię tego lepiej opisać - trzeba się po prostu osobiście o tym przekonać. Zrozumiesz lepiej jak już tam pojedziesz.



Marihuana i prostytucja

Holandia to kraj, w którym można legalnie zajarać, hodować i handlować. Kraj, gdzie można oddać się prostytucji bez konfliktów z prawem. Według mnie jest to ogromny plus. Twierdzę też, że przez to Państwo zyskuje nie tylko pieniądze ale i sporo do "inteligencji". Dlaczego? Czerpią z tego korzyści zarówno finansowe jak i kulturowe. Ludzie nie muszą obracać się na czarnym rynku, nie obawiają się o kary. Całość jest kontrolowana a więc bezpieczniejsza. Kto chce, w Polsce i tak pójdzie spać z prostytutką przed tym spalając gram haszu. Żaden to problem. Szkoda tylko, że świadomość społeczna przy tym wszystkim jest tak zaniedbana. Szkoda, że można iść za to do paki nikomu przecież nie szkodząc - co najwyżej sobie, choć i tak dużo mniej niż po alkoholu. W Holandii jest to na porządku dziennym a nikt jakoś na tym nie cierpi. Holandia na tym zdecydowanie zyskuje. Tam jest to zdrowe. Społeczeństwo wie jak się z tym obchodzić, przy tym nie miesza się w nie swoje sprawy, z rozwagą robi co chce jeszcze na tym zarabiając. Skok milowy w przód, w Polsce niestety na tę chwilę nie do przeskoczenia.

Smuci mnie ten brak tolerancji tu. Zasmuca głupota naszego społeczeństwa.

W Amsterdamie nie ukrywam, że spróbowałem tamtejszych używek. Obyło się bez prostytutek ;) To nie dla mnie. Po marihuanie podróżowałem uliczkami miasta spotykając co chwila od tym względem podobnych do mnie. Zapoznawałem się z tamtejszym stylem życia poprzez obserwację magicznego otoczenia i zajmujące rozmowy z nieznajomymi. Spaliłem się z kimś by później wytrzeźwieć obok innych. 

I teraz pytanie - czy to złe? Niby dlaczego? Oczywiście można bez tego. Można też w Polsce. Ale tu chodzi o coś zupełnie innego. Mam nadzieję, że rozumiesz tę różnicę w kategoriach.


***

Właśnie dlatego można zakochać się w Amsterdamie i właśnie dlatego świadomie użyłem tego wielkiego słowa.

PPS: Jeszcze więcej dowiesz się, jak już zmontujemy film z podróży :)

PPPS: Polska jest przepiękna i też jestem zakochany. Tylko trochę w inny sposób. No i mam całość na co dzień.

#mojkrajtakipiekny


Komentarze

Popularne posty