W obronie pewnego człowieka



Alkohol to głównie zło. I nie do końca jest też tak, że dobrze się z kimś upić, choćby po to by poznać jak się wtedy zachowuje lub co mówi. Że niby człowiek jest wtedy odważniejszy i powie więcej. Oczywiście. Niestety jest też przy okazji głupszy, dlatego to co powie nie do końca jest prawdą albo po prostu nawet jeśli jest - to na pewno nieprzemyślaną. Czy takie sytuacje dają wiarygodny obraz? Jak sobie porządnie przeanalizujesz, czemu nie. Osobiście jednak, brałbym na to sporą poprawkę.

Piszę o tym, ponieważ ostatnio miałem niemiłą sytuację, kiedy to nabzdryngoleni gadaliśmy o "haniebnych" czynach naszego ziomka. Powiedziałem wtedy, że w tym co zrobił nie ma nic złego, bo zapewne było to wcześniej dostatecznie przemyślane. A przynajmniej mniej więcej to chciałem powiedzieć, choć możliwe, że mi nie wyszło bo byłem z lekka podpity. W każdym razie, kolega niby wsiadł do auta po trzech piwkach. Potępiam. Tak bardzo to jest złe, że wydawać by się mogło - nie trzeba o tym więcej dyskutować, wystarczy tylko potępiać. Jednak G. zaczął się usprawiedliwiać i w tej pogadance zorientowałem się, że to jest z grubsza odmienna sytuacja (niż ta którą opowiedział), dlatego zacząłem go zaciekle bronić, co niestety spotkało się z niezrozumieniem.

Nie wierzę w to, żeby inteligentny człowiek wsiadł do auta po alkoholu i od tak pojechał. A przynajmniej nie on. W tamtej sytuacji było po prostu tak, że wsiadł - owszem - ale odpowiednią ilość czasu odczekał. A nawet jeśli nie, to z pewnością przemyślał to co robi i to właśnie bezpieczeństwo było na pierwszym miejscu. To znaczy, jechał jak już był trzeźwy. Albo kto inny prowadził. Cokolwiek. Ja wiem, że od takiego wniosku można dojść do czynów, które zagrażają innym i powinny być karalne. Ale, ja pierdole, ufam z całego serca swojemu przyjacielowi. A jeżeli ktoś by w niego wjechał akurat, jeśli faktycznie było tak, że jechał od razu po spożyciu, albo akurat ktoś by mu wyszedł na drogę, to jego kurwa po prostu wina. Zostałby wrzucony do celi razem z innymi opryszkami. Tyle po człowieku, bo za swoje czyny należy odpowiadać. I nie ważne też czy przyjaciel czy nie, choć oczywiście byłoby mi go żal, to powinien jednak tam trafić tak czy siak. Ale jeśli miał zachciankę pojeździć po pijaku, to czemu nie? Jego zachcianka, jego sprawa. Wierzę tylko w to, że jednak było to "dostatecznie ogarnięte" aby nikt przy tym nie ucierpiał. Zagmatwane to. Dajmy na to, gdyby się chwalił, że po trzech jeździł po swojej działce - ok. Należy mu się opierdol mimo wszystko, ale żeby po hamsku obgadywać go jak już sobie poszedł? To już nie bardzo.

Ja wieeeem. Nieco dziwne myślenie. Trudne do zrozumienia i zaakceptowania, zwłaszcza przez tych co się z nimi spierałem. Można by o tym dywagować bez przerwy. Ja chciałem tylko podkreślić, że swoim przyjaciołom powinno się ufać i obserwować ich zachowanie, z którego to natomiast powinno się uczyć danej osoby. Mam tu na myśli fakt, że jeśli G. powiedział iż wsiadł za kółko po trzech, to pewnie wcale tak do końca nie było, bo znając jego to był to jeden Reds i jazda była dopiero po dwóch godzinach od wypicia.

Serio? Osoby, które znają innych od kilku lat - nawet jeżeli nie mogą mówić o kimś jako przyjaciel - nie znają dostatecznie zachowania tej osoby? Kurwa. To jak Wy obserwujecie?

Wybaczcie tak brutalną obserwację.

Znowu się wygadałem.

Komentarze

Popularne posty