Mikołajki 3.0


Pierwszy raz w życiu nie myłem butów piątego grudnia. Nie postawiłem ich też koło łóżka licząc na poranne fanty. Kładąc się wczoraj spać, nawet nie pomyślałem o dzisiejszym święcie. Mało tego, spoglądając z rana w kalendarz, nie skumałem co i jak. Dopiero przy śniadaniu Daria zaskoczyła mnie imieninowymi życzeniami. 

A to niedobrze. Nawet bardzo. Bo zapomniałem o Mikołajkach - moim ulubionym grudniowym wydarzeniu. To z kolei świadczy o moim zabieganiu i o tak zwanej wyjebce. 

Na napisanie tego posta mam 30 minut. Wydawać by się mogło, sporo czasu. Problem w tym, że tak nie jest. Ani trochę. Już po pierwszym zdaniu załatwiałem coś na szybko do pracy, po drugim szukałem czegoś na studia, po trzecim stwierdziłem pora na kawę - przecież później już nie będzie kiedy wypić. 

W tym roku nie ma Kevina, upominków, pierwszych kolęd, planowania świąt, mandarynek, wyjadania czekoladek z kalendarza adwentowego i pisania listu do Mikołaja... Jest za to refleksja. 

Poddałem się temu całemu pędowi. Uległem prędkości dzisiejszego świata. Ani na chwilę jak do tej pory, nie przystopowałem by przyjrzeć się otoczeniu. Nawet na moment nie usiadłem żeby zastanowić się, powspominać, zadzwonić do bliskich albo zaplanować co dalej. Zamiast tego myślę skąd tu wziąć kasę na gwiazdkowe prezenty. Kombinuję jak wrócić do domu najpóźniej, co bym do pracy chodził jak najdłużej. Biwak Wigilijno Urodzinowy się zbliża, ja nie podesłałem choćby konspektu zajęć. 

Zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja tak mam. Coraz więcej osób przypomina sobie o Mikołajkach z mediów, a celebruje podobnie do mnie czyli wcale. Dorosłość czy zobojętnienie? Zabieganie czy znieczulica?

Smutne, bo przez to odnoszę wrażenie, że dziś świętuje tylko Google i branża reklamowa. Poprzednio pisałem o marudzeniu na brak świątecznego klimatu. Jakoby mielibyśmy sami sobie go wytwarzać. Dziś mam zgoła inaczej. Nawet nie zdążyłem pomyśleć o tej atmosferze. Stąd moja prośba - kto może niech dziś siądzie, posłucha Coraz bliżej święta, wypije kakao i pomyśli chociaż chwilę jak było kiedyś. Kiedy to radość dawał otrzymany lizak albo jakaś niespodzianka. Piękne to było, prawda? I te wyczekiwanie na wolne i relaks. Na pierwsze śniegi... Albo po prostu zatrzymaj się choć na chwilę, spędź ten czas w swój sposób. Coś nam się jednak należy teraz, a nie tylko bieganie za przyszłością i to z taką prędkością. Bo jak tak dalej pójdzie będzie tylko gorzej, a już przecież gadamy: Dziś Mikołajki, jak ten czas szybko ucieka.

Ehh. Zapędziłem się. 
Mikołajki 3.0 - kiedy nawet nie wiesz, że to już.

Komentarze

  1. Potwierdzam. Konspektu brak. ~`organizator zamieszania :D
    Dobry post, myślę, że np. spora część zabieganej braci studenckiej też zapomniała o Mikołajkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo duża część jak się okazuje, bo dziś był odzew po tym wpisie :) Kilkanaście osób aż zagadało, że się zapomniało...

      Usuń
  2. Trzeba zacisnąć zeby i cisnąć, żeby w przyszłości było lepiej - zaakceptować fakt, że czas ucieka coraz szybciej, a chwile kiedyś szczere i dobre przemykają bez zauważenia. W życiu trzeba przyspieszyc kiedy się ma na to czas i energię, aby potem zwolnić w przyszłości jak się już zapracuje na możliwość zwolnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mnie to przeraża i jestem temu nieco przeciwny. Przyszłość to nie wszystko. Liczy się też teraz. Jestem też przekonany, że można to połączyć. Postępując w napisany przez Ciebie sposób się zatracamy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty